Ubroczony wnętrznościami poległych,
przyozdobiony lamentem składanych w ofierze, grzmiący zdziczałymi
okrzykami wiedźm TRIUMF Mrocznych zatrząsł murami Har Ganeth,
udowadniając że Khain nadal czuwa by ich święte kotły po wsze czasy
wypełniony były świeżutką krwią…
Witam serdecznie. Tym razem ze strony Niedzielnej Inwazji pisze dla Was kolejny Iławski maniak
WH:I – Zagar. Jako, że czasu na prowadzenie własnego bloga zbytnio nie mam a ochota na to by podzielić się własnymi spostrzeżeniami oraz doświadczeniem bywa ogromna, postanowiłem skorzystać z uprzejmości Jimmiego, spiąć pośladki i w końcu słów kilka naskrobać. A zdecydowanie jest o czym. Nie chwaląc się ale i nie owijając w bawełnę postanowiłem opisać jak to słynna już talia Metatrona z drobnymi przeróbkami własnymi wręcz zmiotła prawię wszystkie inne na naszym lokalnym turnieju. Oczywistym jest w tym momencie, że grałem nią ja, ha!
Oto link do mojej talii: http://deckbox.org/sets/232936
Słów kilka o mnie. Lat sporo na karku, dwójka słitaśnych dzieciorów, niezła żonka, ujowa praca z całkiem bliską perspektywą zmiany na to co robić lubię, licencjat do napisania, masa hobby, brak czasu, ulubiony browar – zimny Lech a jak W Warhammera Inwazję gram aktywnie gdzieś od września, cały czas molestując mroczne wiedźmy z wiadomych powodów – dla mniej wtajemniczonych/ młodszych czytelników podpowiem to te najbardziej niegrzeczne. Jako, że materiał do obróbki dosyć wymagający nie łatwe miałem starty na turniejach, oj niełatwe. Jednakże z uporem maniaka, ogrywałem najróżniejsze kombinacje ulubionych kart i przegrywałem, zadawałem mnóstwo pytań i przegrywałem, słuchałem podpowiedzi i przegrywałem, trenowałem na sucho samemu (jakkolwiek to zabrzmiało) i powoli na horyzoncie zaczęły pojawiać się pierwsze efekty. Tu wygrany pojedynek tam wygrana bitwa aż jakiś czas temu nawet udało się zwyciężyć na jednym z naszych Iławskich turniejów. Miałem sporo szczęścia no i Muster nie miał jeszcze restrykcji. Nadal jednak pozostało wiele do odkrycia/ogrania. Ważne, że radzę sobie coraz lepiej, przynajmniej na tyle dobrze by czerpać odpowiednio dużo przyjemności z grania(czyt. bo cudowniejszego nektaru na serce moje nie ma jak zgrzytanie zębów oraz lament przegranych). Powoli zaczynam czuć się na siłach by brać udział w większych imprezach turniejowych, tak więc zapewne zmierzymy się w najbliższej przyszłości zarówno podczas zaciekłych bitew karcianych jak i w szrankach integracyjnych okraszanych obowiązkowo odpowiednią ilością alkoholu i sprośnych dowcipów^^
Ale o czym to ja miałem napisać…..aaa właśnie talia Metatrona…ten zacny gość, wręcz kamrat nasz bo pochodzący z oddalonego o 60 km od Iławy Olsztyna wraz z kolegami są częstymi bywalcami na naszych lokalnych turniejach. Wpada taki zagra, podpowie, pogada, wygra i pojedzie. I jak go tu nie lubić, niezwykle pozytywny człowiek Bądź co bądź upodobania co do kobiet mamy podobne. Obaj wykorzystując podobne laski stoczyliśmy ostatnio nawet pojedynek. Czy miałem szanse? W pierwszej grze owszem, co również sam ON przyznał, i gdyby nie jego szczęście w dobieraniu a mój pech przy zrzucaniu kart, kto wie może bym wywalczył remis a tak – sromotna klęska 0:2 ale co tam, prawie wygrać potyczkę z vice mistrzem Europy – to dla mnie i tak spory sukces hehe. Najważniejsze w tym jest to, że sobie dokładnie odtworzyłem talię mistrza. Spróbowałem kilku gier…skutek różniasty…ale się nie zraziłem. Tydzień po tym zabrałem ją do Włocławka na Pre-assault. Tam trafiłem na kolejnego bezkonkurencyjnego molestatora elfek tyle że tym razem wysokich ^^ vice mistrz Polski - A.L.A.N pomimo tego że w pierwszej grze 3 tury nie mógł zrobić nic bo… zasobów nie było (i w tym miejscu powinien zabrzmieć złośliwy chichot) z pełną premedytacją wykorzystał wszystkie moje błędy niedoświadczonego gracza no iiii…. przewinąłem się sam 2 razy hehe. Do tego jeszcze przegrałem z dwarfami Okonia – nie powiem troszkę szczęścia również zabrakło – gdy przebił się przez Kazadora(WTF?) z Liber Mortis broniącego Staruchy…pozostałe gry to totalna kontrola zasobów przeciwnika i szybkie wygrane. Skończyłem finalnie na 7 miejscu…nie było źle a jednak brak ogrania niezwykle potrzebny przy tej talii dał o sobie znać. Zarówno Alan jak i Okoń wygrali uczciwie i sprawiedliwie a przy tym to mega pozytywni goście – mam nadzieję odegrać się w Bydgoszczy o ile sesja na to pozwoli Zresztą nie spotkałem we Włocławku innych jak pozytywni ludzi, ta gra chyba ma to do siebie , że skupia takie właśnie osoby co zdecydowanie jest mi na rękę Żałuję, że Wrocław mnie ominął ale niestety nie było fizycznej możliwości bym się tam mógł wybrać. Jednakże co się odwlecze to nie uciecze jak to mówią.
Od turnieju we Włocławku już trochę czasu minęło a WH:I otrzymało ostatni dodatek z cyklu Wiecznej Wojny a w nim…i tutaj fanfary – tadam! nowy suport dla bezwstydnych wiedźm – Święty kocioł – a jak! Kilka testów, plus modyfikacje (pan przemian wita) w talii i oto mamy śliczne combo do przewijania na sersach. Co więcej można je już odpalić w pierwszej turze (ofkorz przy porno ręce i dobrym dociągu). Niby sporo kart trzeba mieć w grze aby urzeczywistnić to cudo i niby można zastopować to na wiele sposobów ale co tam i tak działa i radzi sobie delikatnie mówiąc genialnie. Co więcej uważam, że to właśnie w tej talii, tej Metatronowej spisują się one najlepiej.
O ostatnim, niedzielnym turnieju napiszę ogólnie nie rozwodząc się nad poszczególnymi pojedynkami bo oprócz WOJT’a i jego imperialnych wojowników niestety żaden przeciwnik nie sprostał nowym kotłom. Grając z Wojtem pierwszą grę przegrałem po długiej batalii i moim poważnym błędzie – zbyt szybko chciałem odpalić combo i dostałem rozkaz odwrotu na LoC Było po grze gdy zaraz po tym spadła Crone z Liber Mortisem. Druga rozgrywka trwała 13 minut i to wystarczyło by kotły się odpaliły na spokojnie i równo z dzwonkiem skończyły przewijać. Jedyny remis i jedyna moja przegrana potyczka. Reszta pojedynków to kontrola zasobów plus szybkie kotły. Darkblue (zwyciężczyni z Włocławka – respekt i szacun ludzi ulicy) i jej Rodrickowe imperium uległo 2:0, Jimmy wraz z zielonymi najeźdźcami również nie powalczył i przegrał 2:0. Ostatni był Meloman i talia mrocznych na kontroli ręki, przygotowana specjalnie na moje diabelskie kociołki, robiąca kasę z Lasha oraz innowacji po trochę dłuższej niż poprzednie wymianie zdań również poległa 2:0.
Co by nie mówić, pomijając fakt wykorzystania go z premedytacji przeze mnie na ostatnim turnieju nowy suport jest przegięty. Bez dwóch zdań. Ale i tak mam zamiar się nimi nacieszyć do czasu ukazania się nowego FAQ, i w najbliższych potyczkach zmusić przeciwników do robienia talii będących kontrą dla mojej – tak jak dawno temu ja przygotowywałem się przeciwko nim. Talia Metatrona ma niesamowitą synergię, czasami nawet ze słabą ręką, praktycznie pauzując 2 -3 tury potrafi po dobraniu odpowiedniej karty ruszyć z kopyta i bardzo szybko zakończyć grę. Czysta magia. Niezwykle sympatycznie się nią gra co pewno nie raz jeszcze udowodnię sobie samemu widząc znudzenie/wkurw na twarzach przeciwników oraz innym niedowiarkom. Tym właśnie optymistycznym akcentem chciałbym zakończyć mój pierwszy i mam nadzieję nie ostatni wpis na Niedzielnej Inwazji. Pozdrawiam wszystkich WH:I addicted. Niechaj łaska Khaina spłynie na Was z pełną jej wściekłością huehue. Pozdro 6 tysięcy
Zagar
Witam serdecznie. Tym razem ze strony Niedzielnej Inwazji pisze dla Was kolejny Iławski maniak
WH:I – Zagar. Jako, że czasu na prowadzenie własnego bloga zbytnio nie mam a ochota na to by podzielić się własnymi spostrzeżeniami oraz doświadczeniem bywa ogromna, postanowiłem skorzystać z uprzejmości Jimmiego, spiąć pośladki i w końcu słów kilka naskrobać. A zdecydowanie jest o czym. Nie chwaląc się ale i nie owijając w bawełnę postanowiłem opisać jak to słynna już talia Metatrona z drobnymi przeróbkami własnymi wręcz zmiotła prawię wszystkie inne na naszym lokalnym turnieju. Oczywistym jest w tym momencie, że grałem nią ja, ha!
Oto link do mojej talii: http://deckbox.org/sets/232936
Słów kilka o mnie. Lat sporo na karku, dwójka słitaśnych dzieciorów, niezła żonka, ujowa praca z całkiem bliską perspektywą zmiany na to co robić lubię, licencjat do napisania, masa hobby, brak czasu, ulubiony browar – zimny Lech a jak W Warhammera Inwazję gram aktywnie gdzieś od września, cały czas molestując mroczne wiedźmy z wiadomych powodów – dla mniej wtajemniczonych/ młodszych czytelników podpowiem to te najbardziej niegrzeczne. Jako, że materiał do obróbki dosyć wymagający nie łatwe miałem starty na turniejach, oj niełatwe. Jednakże z uporem maniaka, ogrywałem najróżniejsze kombinacje ulubionych kart i przegrywałem, zadawałem mnóstwo pytań i przegrywałem, słuchałem podpowiedzi i przegrywałem, trenowałem na sucho samemu (jakkolwiek to zabrzmiało) i powoli na horyzoncie zaczęły pojawiać się pierwsze efekty. Tu wygrany pojedynek tam wygrana bitwa aż jakiś czas temu nawet udało się zwyciężyć na jednym z naszych Iławskich turniejów. Miałem sporo szczęścia no i Muster nie miał jeszcze restrykcji. Nadal jednak pozostało wiele do odkrycia/ogrania. Ważne, że radzę sobie coraz lepiej, przynajmniej na tyle dobrze by czerpać odpowiednio dużo przyjemności z grania(czyt. bo cudowniejszego nektaru na serce moje nie ma jak zgrzytanie zębów oraz lament przegranych). Powoli zaczynam czuć się na siłach by brać udział w większych imprezach turniejowych, tak więc zapewne zmierzymy się w najbliższej przyszłości zarówno podczas zaciekłych bitew karcianych jak i w szrankach integracyjnych okraszanych obowiązkowo odpowiednią ilością alkoholu i sprośnych dowcipów^^
Zagar w akcji |
Ale o czym to ja miałem napisać…..aaa właśnie talia Metatrona…ten zacny gość, wręcz kamrat nasz bo pochodzący z oddalonego o 60 km od Iławy Olsztyna wraz z kolegami są częstymi bywalcami na naszych lokalnych turniejach. Wpada taki zagra, podpowie, pogada, wygra i pojedzie. I jak go tu nie lubić, niezwykle pozytywny człowiek Bądź co bądź upodobania co do kobiet mamy podobne. Obaj wykorzystując podobne laski stoczyliśmy ostatnio nawet pojedynek. Czy miałem szanse? W pierwszej grze owszem, co również sam ON przyznał, i gdyby nie jego szczęście w dobieraniu a mój pech przy zrzucaniu kart, kto wie może bym wywalczył remis a tak – sromotna klęska 0:2 ale co tam, prawie wygrać potyczkę z vice mistrzem Europy – to dla mnie i tak spory sukces hehe. Najważniejsze w tym jest to, że sobie dokładnie odtworzyłem talię mistrza. Spróbowałem kilku gier…skutek różniasty…ale się nie zraziłem. Tydzień po tym zabrałem ją do Włocławka na Pre-assault. Tam trafiłem na kolejnego bezkonkurencyjnego molestatora elfek tyle że tym razem wysokich ^^ vice mistrz Polski - A.L.A.N pomimo tego że w pierwszej grze 3 tury nie mógł zrobić nic bo… zasobów nie było (i w tym miejscu powinien zabrzmieć złośliwy chichot) z pełną premedytacją wykorzystał wszystkie moje błędy niedoświadczonego gracza no iiii…. przewinąłem się sam 2 razy hehe. Do tego jeszcze przegrałem z dwarfami Okonia – nie powiem troszkę szczęścia również zabrakło – gdy przebił się przez Kazadora(WTF?) z Liber Mortis broniącego Staruchy…pozostałe gry to totalna kontrola zasobów przeciwnika i szybkie wygrane. Skończyłem finalnie na 7 miejscu…nie było źle a jednak brak ogrania niezwykle potrzebny przy tej talii dał o sobie znać. Zarówno Alan jak i Okoń wygrali uczciwie i sprawiedliwie a przy tym to mega pozytywni goście – mam nadzieję odegrać się w Bydgoszczy o ile sesja na to pozwoli Zresztą nie spotkałem we Włocławku innych jak pozytywni ludzi, ta gra chyba ma to do siebie , że skupia takie właśnie osoby co zdecydowanie jest mi na rękę Żałuję, że Wrocław mnie ominął ale niestety nie było fizycznej możliwości bym się tam mógł wybrać. Jednakże co się odwlecze to nie uciecze jak to mówią.
Zagar walczy dzielnie na Pre Assault on Wrocław we Włocławku |
Od turnieju we Włocławku już trochę czasu minęło a WH:I otrzymało ostatni dodatek z cyklu Wiecznej Wojny a w nim…i tutaj fanfary – tadam! nowy suport dla bezwstydnych wiedźm – Święty kocioł – a jak! Kilka testów, plus modyfikacje (pan przemian wita) w talii i oto mamy śliczne combo do przewijania na sersach. Co więcej można je już odpalić w pierwszej turze (ofkorz przy porno ręce i dobrym dociągu). Niby sporo kart trzeba mieć w grze aby urzeczywistnić to cudo i niby można zastopować to na wiele sposobów ale co tam i tak działa i radzi sobie delikatnie mówiąc genialnie. Co więcej uważam, że to właśnie w tej talii, tej Metatronowej spisują się one najlepiej.
O ostatnim, niedzielnym turnieju napiszę ogólnie nie rozwodząc się nad poszczególnymi pojedynkami bo oprócz WOJT’a i jego imperialnych wojowników niestety żaden przeciwnik nie sprostał nowym kotłom. Grając z Wojtem pierwszą grę przegrałem po długiej batalii i moim poważnym błędzie – zbyt szybko chciałem odpalić combo i dostałem rozkaz odwrotu na LoC Było po grze gdy zaraz po tym spadła Crone z Liber Mortisem. Druga rozgrywka trwała 13 minut i to wystarczyło by kotły się odpaliły na spokojnie i równo z dzwonkiem skończyły przewijać. Jedyny remis i jedyna moja przegrana potyczka. Reszta pojedynków to kontrola zasobów plus szybkie kotły. Darkblue (zwyciężczyni z Włocławka – respekt i szacun ludzi ulicy) i jej Rodrickowe imperium uległo 2:0, Jimmy wraz z zielonymi najeźdźcami również nie powalczył i przegrał 2:0. Ostatni był Meloman i talia mrocznych na kontroli ręki, przygotowana specjalnie na moje diabelskie kociołki, robiąca kasę z Lasha oraz innowacji po trochę dłuższej niż poprzednie wymianie zdań również poległa 2:0.
Co by nie mówić, pomijając fakt wykorzystania go z premedytacji przeze mnie na ostatnim turnieju nowy suport jest przegięty. Bez dwóch zdań. Ale i tak mam zamiar się nimi nacieszyć do czasu ukazania się nowego FAQ, i w najbliższych potyczkach zmusić przeciwników do robienia talii będących kontrą dla mojej – tak jak dawno temu ja przygotowywałem się przeciwko nim. Talia Metatrona ma niesamowitą synergię, czasami nawet ze słabą ręką, praktycznie pauzując 2 -3 tury potrafi po dobraniu odpowiedniej karty ruszyć z kopyta i bardzo szybko zakończyć grę. Czysta magia. Niezwykle sympatycznie się nią gra co pewno nie raz jeszcze udowodnię sobie samemu widząc znudzenie/wkurw na twarzach przeciwników oraz innym niedowiarkom. Tym właśnie optymistycznym akcentem chciałbym zakończyć mój pierwszy i mam nadzieję nie ostatni wpis na Niedzielnej Inwazji. Pozdrawiam wszystkich WH:I addicted. Niechaj łaska Khaina spłynie na Was z pełną jej wściekłością huehue. Pozdro 6 tysięcy
Zagar
Widzę, że złośliwość i nienawiść się rozprzestrzenia:). Do zobaczenia mam nadzieję na kolejnym turnieju w Iławie. Postaram się przyjechać z jakąś nową talią. Pozdrawiam Metatron.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńbardzo fajna relacja, czekam na więcej
UsuńCo do talii, pomyśl jeszcze co w przewijarkach może zrobić end of times, z nową jednostką DE za 3 ;-)
pozdro