Dwaj
rajtarzy przechodzą chrzest bojowy, podczas bitwy, w której Imperium
stara się odeprzeć nawałę plemion z Północy. I właśnie, podczas tej
walnej rozprawy, rozstrzygną się ich dalsze losy. W trakcie bitewnego
zgiełku, przypadek rzuci ich, na przeciwne strony barykady.
Na tych mrocznych i okropnych ziemiach,
gdzie najsilniejsze przyjaźnie mogą zawiść i przyczynić się do rozpaczy
okrutniejszej, niż ta zadana ręką wroga, siły które ścierają się w
nadchodzącym kataklizmie, ostatecznie odkryją swe karty, a przeznaczenie
dusz przypieczętuje się raz na zawsze.
"Karl spróbował się wyprostować. Miał wrażenie, że plecy i prawe ramie są
połamane. Potem Gan runął na ziemię, zrzucając jednocześnie Vollena z
siodła. Gdy się podniósł i przyjrzał leżącemu na boku wierzchowcowi
zobaczył, że cięcie, jakie otrzymał biedny zwierzak było znacznie
poważniejsze niż przypuszczał na początku. Krew tryskała z rany na
wszystkie strony. Nic już nie można było zrobić by mu pomóc. Gan
spazmatycznie kopał nogami, kopał i kopał, łeb odgiął w tył, miał
obnażone zęby, krew płynęła z niego strumieniami. W ciągu niecałej
minuty ukochany wałach Karla był martwy. Świadomy łez wściekłości
płynących mu po policzkach, Karl podbiegł do Friedela i pociągnął go w
stronę wejścia do ziali. Friedel jęczał i szlochał. Jego zwieracze nie
wytrzymały napięcia. - Bierz swój miecz! Twój miecz! - krzyknął na niego
Karl.
- Zesrałem się! Taki wstyd! Słyszysz Karl, zesrałem się!
- Zamknij się Johann! - huknął Vollen starając się opanować mdłości wywołane smrodem gówna
- Bierz miecz i wstawaj! Anmayer już nie żył. Leżał twarzą do ziemi w błocie. Przedramiona, ręce i głowę miał pociętą w wielu miejscach przez bezlitosne razy, zadane mieczami i toporami, gdy próbował się zasłaniać. Stouer stracił konia i stał teraz na ziemi dzierżąc w jednym ręku miecz, a w drugim pusty pistolet. Był otoczony przez gromadę nieprzyjaciół, walczył jak lew, ale krwawił już z tuzina ran. Zerwany lewy naramiennik wisiał jedynie na kilku paskach."
- Zesrałem się! Taki wstyd! Słyszysz Karl, zesrałem się!
- Zamknij się Johann! - huknął Vollen starając się opanować mdłości wywołane smrodem gówna
- Bierz miecz i wstawaj! Anmayer już nie żył. Leżał twarzą do ziemi w błocie. Przedramiona, ręce i głowę miał pociętą w wielu miejscach przez bezlitosne razy, zadane mieczami i toporami, gdy próbował się zasłaniać. Stouer stracił konia i stał teraz na ziemi dzierżąc w jednym ręku miecz, a w drugim pusty pistolet. Był otoczony przez gromadę nieprzyjaciół, walczył jak lew, ale krwawił już z tuzina ran. Zerwany lewy naramiennik wisiał jedynie na kilku paskach."
Właśnie czytam, a jak przeczytam, to wrzucę recenzję na bloga:)
OdpowiedzUsuńWilk.
Ja muszę czekać do dziesiatego na wypłatę :P
UsuńAlbo do Assaulta ; )
OdpowiedzUsuńhmmm...kusząca propozycja :D
Usuń