czwartek, 4 maja 2017

Magia i Miecz czyli jak zacząłem grać w gry fabularne


     Z okazji rocznicy rozpoczęcia przygody z grami fabularnymi kolejny wpis o moich początkach tego hobby. Wszytko zaczęło się 16 maja 1994 roku.
     Właściwie to zaczęło się kilka dni wcześniej. W oknie kiosku Ruchu zobaczyłem nieznane mi czasopismo o świetnej, przyciągającej wzrok okładce. Przedstawiała wojowniczkę na tle płonącego miasta. Tytuł czasopisma - Magia i Miecz kojarzył mi się z grą planszową o tym samy tytule w którą kiedyś zagrywałem się ze znajomymi. Poprosiłem panią kioskarkę czy nie mógłbym przejrzeć tej gazety. Był to 7 numer. Z treści kompletnie nic nie zrozumiałem ale na ostatniej stronie była plansza heksagonalna wraz z jednostkami. Czyli jakaś strategiczna gra planszowa. W tym czasie marzyło mi się posiadanie historycznej gry planszowej Grunwald 1410 od wydawnictwa Dragon. Jednak była ona strasznie droga i poza moim zasięgiem finansowym.
     W ciągu kilku dni po szkole jeszcze ze trzy razy byłem w kiosku i prosiłem panią aby pozwoliła mi przejrzeć czasopismo. I w końcu zdecydowałem się na zakup właśnie ze względu na grę strategiczną w realiach II wojny światowej, która znajdowała się na ostatnich stronach. W weekend byłem w odwiedzinach u babci, która dała mi pieniądze potrzebne na zakup Magii i Miecza.
     W poniedziałek 16 maja 1994 przed szkołą udałem się do kiosku i w końcu stałem się szczęśliwym posiadaczem 7 numer Magii i Miecza. Po przyjściu do domu zagłębiłem się w lekturę czasopisma. Oczywiście już w szkole podczytywałem. Początkowo czytałem tylko dział gier strategicznych, niestety okazało się, że nie ma tam pełnych zasad i trzeba mieć poprzednie numery aby wiedzieć jak w to grać. Nie miałem wcześniej styczności z takimi grami. Trochę się rozczarowałem.Nie tego oczekiwałem.
     Zainteresowałem się reszta treści magazynu. Okazało się, że jest tam cała kompletna gra nieznanego mi rodzaju do której nie potrzeba żadnej planszy ani pionków, wystarczy tylko kartka papieru, ołówek i kostka. I to w dodatku autorem tej gry jest sam Andrzej Sapkowski twórca opowiadań o wiedźminie Geralcie. Początkowo myślałem, że może to być gra w świecie wiedźmina. Przeczytawszy pobieżnie tylko zasady gry już w środę po lekcjach zebrałem dwóch znajomych i spróbowaliśmy zagrać w przygodę Oko Yrrhedesa. Przygody nie przeczytałem wcale, chciałem mieć też niespodziankę jak i moi gracze. Niestety po godzinie gry musiałem przerwać bo nie wiedziałem jak ją prowadzić. Do kolejnej gry w Oko doszło w piątek po dogłębnym przestudiowaniu zasad gry. Tym razem miałem trzech chętnych graczy. Ale znowu nie przeczytałem całej przygody. Po raz kolejny nie skończyliśmy przygody, zabrakło nam czasu. W sobotę już w czteroosobowej ekipie podjęliśmy trzecią próbę gry. Tym razem udało się, zagraliśmy cały scenariusz, do końca. Wszyscy byli zachwyceni. Chcieliśmy więcej. Na następny weekend napisałem scenariusz własnej przygody, który zatytułowałem  "Cryspinethex".

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz