Tym razem zagrałem talią Imperium, głównie dlatego, że odzyskałem je po pół roku bo do tej pory grał nim mój kolega, który postanowił zmienić Imperium na Mroczne Elfy. Poza tym chciałem mieć w końcu symbol Imperium na rankingu turniejowym Galakty.
Tak jak tradycją jest, że turnieje są u nas w niedzielę tak i dzień wcześniej imprezujemy. Tym razem w sobotę ja przesadziłem i na turniej przyszedłem niewyspany bo dopiero nad ranem wróciłem do domu i na potężnym kacu. Zaważyło to bardzo na moim ostatecznym wyniku jak i brak Muster for War.
Pierwsza gra i WOJT z HE zadające obrażenia z czarodziejów Imperialnych 0:2
Na samym poczatku trafiłem na naszego najlepszego gracza, który nie odpuszcza i nie popełnia błędów a ja byłem wczorajszy, więc wynik nie powinien dziwić. Błędy niesamowite o których wstyd wspominać, po prostu przegrałem. W sumie to rewanż za poprzedni turniej bo wtedy ja go pojechałem 2:0.
Druga gra i Struś z DE przewijarka na Crone Hellebron 2:0
Struś pił ze mną w sobote więc szanse były wyrównane bo byliśmy w podobnym stanie, aczkolwiek ja składałem mu talię więc wiedziałem czego się spodziewać. Tu wygrałem dość łatwo mimo że Muster koledze pomagał, wygrało moje ogranie i mniejsza ilość popełnianych błędów. I Hemmler szybko podchodził.
Trzecia gra i Siddin z kontrolnym chosem1:1
Ani on ani ja nie mieliśmy Mustera więc gry były bardzo wyrównane o czym świadczy tez wynik. Wygrywał ten który zaczynał, na trzecią grę nie starczyło czasu a szkoda bo zaczynałbym ja.
Czwarta gra i Klonik z naporowymi orkami 0:2
Nie miałem szans zatrzymać zmasowanego ataku zielonej fali. W pierwszej grze dzielnie się broniłem i już prawie udało się ale dwa nietoperze plus pająki załatwiły mnie i mój błąd wystawienia jednostki do pola bitwy zamiast do królestwa i bym się obronił jednym obrażeniem przed spaleniem strefy. A w kolejnej turze różnie mogłoby się potoczyć jakby dobre karty mi doszły ale to raczej wątpliwe bo karty chyba się na mnie obraziły i wyjątkowo nie podchodziły mi te co były potrzebne. W drugiej grze już byłem bez szans na zatrzymanie orków, karty nie podeszły a przeciwnikowi wręcz przeciwnie, wykończył mnie dokładając jeszcze Waaagh! do ataku.
Piąta gra i Unclean z Imperium na Verenie 0:2
I tu Sigmar mnie opuścił już całkowicie, tak źle to karty mi jeszcze nie dochodziły, Hemmler i piraci w obydwu grach na samym dole talii. Przeciwnik wykończył mnie Vereną, po której nie miałem jak się podnieść, przy tak słabym dociągu nie miałem szans. W tych grach przekonałem się o sile Mustera, który bardzo pomógł przeciwnikowi a mi wprost przeciwnie. W drugiej grze udało mi się kontrolować królestwo przeciwnika aby był na trzech zasobach i nie mógł zagrać Vereny ale przyszedł Muster, zasoby były i sru Verena i mam czysty stół.
Po turniej naszła mnie refleksja że albo trzeba przestać pić dzień przed turniejem albo...przestać grać na turniejach bo wyniki są żałosne. Brak mi jeszcze symbolu krasnoludów na Galakcie więc następny turniej będzie pod znakiem brodatych i znowu boje się o wynik żebym dzień przed turniejem nie wybrał się na spirytus krasnoludzki z Josefem Bugmanem i jego zwiadowcami.
Recepta jest prosta, róbcie turniej w soboty i po nim imprezujcie ;-)
OdpowiedzUsuńNie da rady, część z nas w soboty pracuje, niedziela to jedyny wolny dzień.
OdpowiedzUsuńTeraz po Faq 2.0 nie będzie Mustera i nie pójdzie tak łatwo przeciwnikom ;)
OdpowiedzUsuń